kim jest chrzescijanin..? wyznawca milosci do blizniego..

Rozważania nad tekstami biblijnymi, zagadnienia doktrynalne, takie jak Trójca, nieśmiertelność duszy

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Teresa pisze:
ata333 pisze:tak milosc i wiara ponad wszystko..(!!!)..
Oczywiście bez cienia wątpliwości.

Ale czy próbowałaś ata333 zagłębić się i poznać różnicę pomiędzy ludzką miłością a Bożą ?

Uważam, że warto. Kiedyś to rozważałam, ale nie pamiętam wszystkich wersetów świadczących, że to nie przytulanie , miłe słówka i ciepełko, ale mądra pomoc i ćwiczenie, nie pobłażanie ludzkim upodobaniom. Dzięki temu owoc piękny i wartościowy. Szatan wykorzystuje ludzką cielesność i czyni ją piękną w oczach człowieka, ale bez wartości przed Bogiem, jest tylko przedmiotem pożądania zmysłów ludzkich.

Wszystko, co wartościowe i skłonne do owocowania wyrasta z ziarna jeśli padnie na dobrą glebę( podobieństwo o siewcy), a ziarno( Słowo Boga) jest zawarte tylko w Biblii.

Przepraszam jeśli mieszam Ci w głowie, ale czy Bóg nie kochał swojego Syna? Myślę, że bardzo.
A Jezus swoich uczniów? Uważam, że również.
Jednak życie Jezusa ani Jego uczniów nie było miłosną ludzką sielanką. To, co przechodzili było szkołą przetrwania w woli Bożej i do tej pory nic nie uległo zmianie pomimo pokoju w niektórych krajach.

Pomiędzy ludźmi jest miecz( Ew. Mat. 10R 34 - 39W) nawet wśród najbliższych i tylko życie w miłości Bożej i Jego i mądrości daje możliwość przetrwania. Zarówno jest świecą w domu jak i światłem na górze.

Ew. Mat5R 12W „ Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.
14W Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze.

15W Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu.



156W Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.”


Uczynki płynące z wiary( posłuszeństwa) i miłości Bożej, a nie zmysłowej ludzkiej.

Jest wiara, nadzieja i miłość. Najważniejsza jest miłość , ale chodzi o Bożą. Więc odróżniajmy ją od uczuć i marzeń ludzkich.

Miłosierdzie jest wskazane zawsze i wszędzie.

Teresa
oczywiscie Tereso zgadzam sie z kazdym Twoim slowem..
Milosc Boza to nie nasza..ludzka..

ale na pewno jak juz wykazalismy w watku np..Milosc czy lojalnosc..na przykladzie .krola .Dawida..to nie tylko Legalizm..ale rowniez emocje..:)

ja nigdzie nie pisalam,,ze to tylko przytulanie.. ;-)

po prostu chcialam tylko zwrocic uwage na taki akcent milosci..ktory przeciez rownie potzrebny jest jak karcenie..czy nagana.. ;-)

Bog jest naszym Ojcem..a Ojciec jak pieknie pisal o tym RM..to nie tylko legalista wymagajacy i karcacy..

o ilez lepsze efekty przynosi milosc,,zrozumienie..wybaczenie..i wlasnie prytulenie..
nawet sama swiadomosc,,ze nawet ktos taki jak Bog jest pelen ciepla..i serdecznosci..mam nadzieje,,ze nikt w to nie watpi..;-)

nie wiem Tereso czy masz dzieci..ja mam..i wiem co mowie..RM-tez ma..

i na swoim osobistym przykladzie,,dal przyklad o ilez bardziej efektywna jest pelna ciepla serdecznosc i akceptacja..niz legalistyczna postawa polegajaca tylko na wymaganiu i karceniu..:)

dziecko w warunkach milosci stale dojrzewa..staje sie coraz doskonalsze ..staje sie rowniez zrodlem zycia dla innych jak rodzice,,ktore poprzez milosc go tego ucza..

dajac mu jednoczesnie wiele swobody..(nie tylko zakazy i nakazy)..uczymy dziecko dojrzalosci..w podejmowaniu slusznych decyzji..decyzji..ktore sluza ogolowi....w sensie calego stworzenia ..a wiec sluza samemu Bogu..

Bog tez czlowiekowi daje taka szanse..ja to osobiscie z Bogiem przezylam..i przezywam zreszta..caly czas..
Bog mimo swojego Slowa..ma jeszcze dla kazdego z nas..(a kazdy jest inny) osobista recepte na szczescie..szczescie nie w rozumieniu..zabawy i radosci..ale prawdziwe szczescie,,ktore mozemy dzieki Niemu odnalezc rowniez w cierpieniu..
i to w Jezusie jest najpiekniejsze,,


iz w kazdym z ludzkiego punktu widzenia..cierpieniu pozwala odnalezc DOBRO a wrecz szczescie..:)

cale zlo swiata..potrafi obrocic..przeobrazic w DOBRO..ktore zawsze sluzy rozwojowi..czyli kreatywnosci..:)

Teresa
Posty: 201
Rejestracja: 02 paź 2012, 12:57

Post autor: Teresa »

Twoja wypowiedź jest b. ciepła i pocieszająca i tak życzyłby sobie każdy rodzic. Ale nic nie jest tak łatwe i proste gdy dzieci wchodzą w dorosły wiek. Jeżeli nie są nauczone szacunku i karności różnie się z nimi dzieje. Dzieci są wspaniale szczególnie te najmniejsze, ale są nimi b. krótko. Często przez ślepą miłość do nich nie zauważamy, co się w nich kształtuje. Potrafią się doskonale maskować.
ata333 pisze:nie wiem Tereso czy masz dzieci..ja mam..i wiem co mowie..RM-tez ma..

i na swoim osobistym przykladzie,,dal przyklad o ilez bardziej efektywna jest pelna ciepla serdecznosc i akceptacja..niz legalistyczna postawa polegajaca tylko na wymaganiu i karceniu..:)

dziecko w warunkach milosci stale dojrzewa..staje sie coraz doskonalsze ..staje sie rowniez zrodlem zycia dla innych jak rodzice,,ktore poprzez milosc go tego ucza..
Mam dwóch synów 38 i 31lat. Jeden był i jest ,w postępowaniu, zaprzeczeniem drugiego. Dlatego z każdym należało inaczej postępować.

To, co napisałaś jest piękne i pobożne życzenie każdej kochającej matki, jednak dzieje się różnie. Gdy myślę o swoim życiu to chciałabym zatrzymać właśnie ten czas gdy dzieci były małe pomimo, że prawie zawsze pracowałam zawodowo i w większości cały ciężar atmosfery(życia) w rodzinie spoczywał na mnie. Wiara w Boga od 30 roku mego życia była i jest w dalszym ciągu pompą ssąco toczącą, jak serce w ciele.
Pomimo szczerych chęci i wysiłków nie jesteśmy w stanie włożyć wiary w Boga w serce innych, bo to zależy od pragnień człowieka i chęci przyjęcia pomocnej ręki Boga, która zawsze stawia go na właściwej drodze.
ata333 pisze:dziecko w warunkach milosci stale dojrzewa..staje sie coraz doskonalsze ..staje sie rowniez zrodlem zycia dla innych jak rodzice,,ktore poprzez milosc go tego ucza..

dajac mu jednoczesnie wiele swobody..(nie tylko zakazy i nakazy)..uczymy dziecko dojrzalosci..w podejmowaniu slusznych decyzji..decyzji..ktore sluza ogolowi....w sensie calego stworzenia ..a wiec sluza samemu Bogu..


Najbardziej ze wszystkiego, jako matce, życzę Ci spełnienia właśnie tych słów.

Wiem jedno, że bez względu na charakter( naturę) człowieka najlepiej kształtuje prawdziwa, szczera wiara w Boga, gdzie poznając i stosując Bożą miłość popełnia się najmniej błędów.

Więc dalej, co do miłości Bożej mogę śmiało stwierdzić, że miłością Bożą jest podobnie jak myślami i drogami Bożymi. Warto ją poznawać i w życiu stosować.

Izaj.55R 9W „ lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze.”
ata333 pisze:Bog tez czlowiekowi daje taka szanse..ja to osobiscie z Bogiem przezylam..i przezywam zreszta..caly czas..
Bog mimo swojego Slowa..ma jeszcze dla kazdego z nas..(a kazdy jest inny) osobista recepte na szczescie..szczescie nie w rozumieniu..zabawy i radosci..ale prawdziwe szczescie,,ktore mozemy dzieki Niemu odnalezc rowniez w cierpieniu..
i to w Jezusie jest najpiekniejsze,,

iz w kazdym z ludzkiego punktu widzenia..cierpieniu pozwala odnalezc DOBRO a wrecz szczescie..:)

cale zlo swiata..potrafi obrocic..przeobrazic w DOBRO..ktore zawsze sluzy rozwojowi..czyli kreatywnosci..:)
Ja również b. to cenię.

Miłego i owocnego dnia, Teresa
Iz. 55R 8W " Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan."

Awatar użytkownika
Dezerter
Posty: 3631
Rejestracja: 16 sie 2009, 22:50
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: Dezerter »

czy jestem chrzescijanka..gdy dam szklanke wody potzrebujacemu w imie wiary i milosci do Jezusa Chrystusa..? (wtedy daje przeciez samemu Jezusowi)..
takie podejście/zrozumienie miała matka Teresa z Kalkuty
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie
http://zchrystusem.pl/

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Dezerter pisze:takie podejście/zrozumienie miała matka Teresa z Kalkuty
tak... takie podejscie uwazam za sluszne..i jak najbardziej chrzescijanskie..
swoja droga sporo rzeczy cenie w kk.i osobiscie wlasnie w kk spotkalam wielu ..wspanialych chrzescijan..;-)

a o Matce Teresie przeczytalam kiedys artykul,,ktory zjezyl mi wlos na glowie.. :-P

mam nadzieje,,ze nie jest do konca prawda to co tam wyczytalam.. :->
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Awatar użytkownika
Krystian
Posty: 5082
Rejestracja: 17 gru 2011, 15:31

Post autor: Krystian »

ata333 pisze:a o Matce Teresie przeczytalam kiedys artykul,,ktory zjezyl mi wlos na glowie..
też go czytałem, nie wiem czy to nie jest prawda o niej, ale nie mam zamiaru osądzać
pozostawmy to Bogu Prawdziwemu
Kłamstwo CK:
"Co najważniejsze, czasopismo to umacnia zaufanie do danej przez Stwórcę obietnicy, że zanim przeminie to pokolenie pamiętające wydarzenia z roku 1914, nastanie nowy świat, w którym zapanuje pokój i bezpieczeństwo" ( Przebudźcie się 8 stycznia 1991 nr 1 )

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Krystian pisze: też go czytałem, nie wiem czy to nie jest prawda o niej, ale nie mam zamiaru osądzać
pozostawmy to Bogu Prawdziwemu
oczywiscie....:)
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Awatar użytkownika
Manna z nieba
Posty: 3453
Rejestracja: 28 mar 2013, 21:43

Post autor: Manna z nieba »

Te doniesienia wstrząsnęły wiernymi. Czy Matka Teresa z Kalkuty była opętana przez diabła?

Czy beatyfikowana 10 lat temu Matka Teresa, odpowiedzialna za powołanie zgromadzenia Misjonarek Miłości, która życie poświęciła służbie biednym i chorym, była nękana przez diabła? Ostatnio pojawia się coraz więcej tego typu głosów, a stanowisko w sprawie niejednokrotnie zabierali sami duchowni.
Matka Teresa z Kalkuty uznawana jest za jedną z największych postaci współczesnego Kościoła - charyzmatyczna, nieprzeciętnie skromna i do reszty oddana tym, dla których codzienność stała się nieustającym bojem o przetrwanie. Pomimo ostrych, często oszczerczych ataków, jakie przetoczyły się ostatnio przez prasę, dla wielu wciąż pozostaje symbolem działań prowadzonych w sprawie najbardziej potrzebujących. Sporo uwagi poświęca się jednak nie tylko kwestii jej heroicznej postawy, gdy chodzi o jej walkę z biedą, ale też o ewentualny pojedynek prowadzony z szatanem. Czy Matka Teresa rzeczywiście była prześladowana przez diabła?

W szesnastą rocznicę śmierci błogosławionej o pytaniu, które często zadają sobie przedstawiciele Kościoła i wierni, przypomniał serwis "Fronda".

Już w 2001 r. pojawiły się doniesienia, że prowadząca w Indiach działalność zakonnica poddawana była procedurze wypędzania diabła. Rytuał miał mieć miejsce w 1997 roku, przed jej śmiercią. Matka Teresa miała się uskarżać na bezsenność. Właśnie wtedy pojawiło się podejrzenie, że za problem odpowiedzialny mógł być szatan. O sprawie obrządku miał poinformować arcybiskup Kalkuty, Henry D'Souza.

Duchowny ujawnił, że egzorcyzmy, w których uczestniczyć miała zakonnica, trwały ok. pół godziny. Podkreślił on także wówczas, że fakt odprawienia rytuału nie przekreślił szans Matki Teresy na kanonizację. Dodał także, że konieczność przeprowadzenia obrządku pokazała wówczas ludzką stronę siostry zakonnej, a jednocześnie ujawniła, że jest ona bardzo blisko Boga.

"Nie ma szans" - stwierdził wówczas cytowany przez agencję Associated Press Henry D'Souza. "To w żaden sposób nie wpływa na czyjąś świętość".

Na pomysł przeprowadzenia rytuału miał wpaść sam arcybiskup, który przebywał na leczeniu w tym samym szpitalu, do którego z problemami serca trafiła siostra Teresa. Lekarze poinformowali go, że u misjonarki od dłuższego czasu występują problemy ze snem, którym oni nie potrafili zaradzić. Kiedy powiedzieli mu, że nie mogą znaleźć medycznego podłoża, duchowny uznał, że mógł to być efekt opętania - ujawnił serwis BBC.

"Pomyślałem, że mogła zostać zaatakowana przez diabła. Chciałem, żeby się wyciszyła i poprosiłem księdza, aby w imieniu Kościoła przeprowadził egzorcyzmy, modląc się za nią. Ona z radością na to przystała" - ujawnił D'Souza.
Arcybiskup Kalkuty przyznał, że po odprawieniu egzorcyzmów, w których aktywnie w sposób modlitewny uczestniczyła sama Matka Teresa, udało jej się w końcu spokojnie zasnąć.

Co interesujące, także egzorcysta, który przeprowadził rytuał, potwierdził, że zakonnica tuż przed obrządkiem zachowywała się nieco dziwnie i była trochę oszołomiona. Dopiero modlitwa przywróciła jej spokój.

fragment artykułu i do przemyślenia dla nas wszystkich, by nie oddawać czci człowiekowi
Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusje teologiczne”