Forum biblijne Strona Główna Forum biblijne
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE. ZAPRASZAMY www.biblia.webd.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak rzucić palenie!
Autor Wiadomość
romanszewczuk3
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:47   Jak rzucić palenie!

Mając około 12 lat już nałogowo paliłem papierosy. trudno mi było wytrzymać 45 min. lekcji bez tego rozkosznego dymka. Nie przerażały mnie późniejsze podwyżki cen papierosów, dbałość o zdrowie, regulamin pracy ( pracuję w kopalni miedzi gdzie niestety dużo osób pali. Po 23 latach palenia spotkałem Jezusa i wtedy On... Nie to byłoby zbyt proste. Mimo iż umysł, serce zdecydowanie kochające Jezusa, bracia, wszystko mówiło nie pal ja paliłem. Nie było mi z tym dobrze. Niewiele osób widziało we mnie Boże dziecko, moje świadectwa, pragnienia odrzucano ze względu na palenie. Czułem się osamotniony, odrzucony, było mi bardzo bardzo źle, ale palenie było silniejsze. Zacząłem 8 lat rzucania palenia. Chwytałem się wszystkiego, modliłem się, prosiłem o modlitwy, szukałem pomocy w środkach farmakologicznych. Nic z tego. 8 lat. 5 października 2000 roku poszedłem przed pracą do lasu na grzyby. Był bardzo mglisty dzień. W lesie żywej duszy. Las znam na pamięć bo od kilkunastu lat tam zbierałem grzyby. I w tym lesie zabłądziłem. Spanikowałem. NIe ze strachu. Ja miałem II zm w kopalni i musiałem zdążyć. Modliłem się płakałem i byłem coraz bardziej zrozpaczony. Mówiłem Boże ja nie wiem co się dzieje, nie rozumię nic ale ufam Tobie. Po jakimś czasie już całkowicie załamany usiadłem na wiaderku i wyciągnąłem papierosy. W paczce był ostatni. Uśmiechnąłem się pomimo tragizmu sytuacji. Spaliłem tego papierosa a potem padłem na kolana i zacząłem modlić się. Bożę ja Ci ślubuję, że to był ostatni papieros jaki w życiu spaliłem. Ale wiesz jaki ja jestem, nie dam rady, Tatusiu pomóż mi. Gdy przez 8 lat rzucałem palenie, znajomi doradzili mi abym kupował coraz tańsze i gorsze papierosy a wtedy może poczuję obrzydzenie do nikotyny. Odpowiedziałem wtedy; ja około30 lat palę kiedyś sporty a teraz popularne. Znajdź mi tańsze w Polsce i bardziej śmierdzące! Wtedy w lesie zacząłem błagać. Boże uczyńtak aby papierosy śmierdziały mi tak abym nigdy nie mógł znieść tego smrodu. Wstałem z kolan tak radosny i szczęśliwy, że trudno opisać. Nagle zobaczyłem w odległości kilkudziesięciu metrów jakiegoś człowieka( przedtem w lesie nie było nikogo). Zapytałem go o drogę, wskazał mi ją. Szedłem dokładnie w przeciwnym kierunku do mojego samochodu. Szedłem przez las z radością w sercu modląc się na głos i śpiewając Jezusowi. Gdyby mnie ktoś wtedy zobaczył wziąłby za wariata. A ja po prostu miałem świadomość, że jestem wolny od nikotyny, która okradła mnie z 31 lat życia. Zdążyłem wypić w domu kawę i dojechać do pracy. Na kopalni kolega palił papierosa i wielki kłąb dymu leciał w moją stronę. Szybko wciągnąłem czyste jeszcze powietrze i w myślach zawołałem-Boże pomóż i nabrałem powietrza niestety trochę z tym dymem. Jak to śmierdziało, Boże kochany jak to śmierdziało. Kolega na mój widok zawołał Romek co ci. Nic śmierdzi. Śmierdzi? przecież ty palisz. Ja nie palę. Jak długo? Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że ok. 2 godzin. Do dziś pamiętam te śmiechy dookoła. Cóż ja też bym się śmiał. Nie pali 2 godziny. Jak przebrzmiał śmiech powiedziałem, że nie będę palił już nigdy bo mnie Bóg uwolnił. Ja wiedziałem, ze jestem uwolniony. Gdziekolwiek mogłem składałem świadectwo( robię to do dziś nawet i w tej chwili), ze Bóg mnie uwolnił od nikotyny. I raptem stałem się ośrodkiem zainteresowania mnóstwa ludzi. Nawet osoby, których przedtem nie znałem pytały i jak z fajkami. Nic jestem wolny. I wtedy nastąpił kulminacyjny moim zdaniem moment mojego uwolnienia. Zacząłem modlić się; Boże tak wielu osobom składam świadectwo swojego uwolnienia, oni bacznie mnie obserwują i jeżeli wrócę do nałogu to oni będą się śmiali nie ze mnie ale z Ciebie. A tego bym nie zniósł. Błagam Cię umocnij uwolnienie, nie ze względu na mnie ja już się nie liczę ale przez wzgląd na Swoje Imię aby nie było szargane z mego powodu. T było szczere aż do bólu. Ja chciałem być wolny ale chwała mojego Boga była dla mnie ważniejsza. Dzisiaj chodzę w wolności 5ty rok i niniejszym świadectwem chcę Mu podziękować a może dla ciebie być inspiracją w modlitwie o uwolnienie. Rzucić palenie nic prostszego rzucałem 8 lat. Są jednak łatwiejsze sposoby i co najważniejsze skuteczne.JEZUS!!!!
 
 
esther
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:47   

Roman,

niesamowite świadectwo, Pan jest wspaniały na wszystkich Swych drogach, On przeprowadza nas przez ciemną dolinę, dolinę płaczu i troski, uwalnia z wszelkich kajdan...a najważniejsze, ze ma Swe drogi dla nas niepojęte i przeprowadzi nas przez każdy ogień, by wypalić z nas swe oblicze. Roman trzymaj się dróg Pana, On ma o Ciebie staranie, naprawdę Cię kocha i ma wielki plan względem Twego życia. Jestem pewna, ze Ty będziesz dla wielu świadectwe Jego mocy, choć jeszcze niejedną górę będziesz musiał w życiu wiarą przenieść..

Esther
 
 
wyznawca_
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:47   

ja rzucilem palenie jak przeczytalem (a raczej dotarl do mojej swiadomosci) werset ktory mowi ze jestesmy Swiatynia Boga i Duch Swiety w nas mieszka. Nie moglem doposcic do tego zeby Duch Swiety mieszkal w smrodzie tytoniu... papierosy zaczely mnie odrazac... no i rzucilem....to juz bedzie..hm.....gdzies 12 lat jak nie pale.

wasz sluga w Chrystusie

wyznawca_
 
 
romanszewczuk3
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:47   

Żadne środki farmakologiczne mi nie pomogły. I z tego sie cieszę. Poszedłem do najlepszego fachowca w całym wszechświecie i On mi pomógł. Jestem pewien, że nigdy nie zapalę papierosa bo swojej pewności nie pokładam w sobie tylko w tym kto mnie uwolnił. Jeżeli Jezus was wyswobodzi prawdziwie wolnymi będziecie.
 
 
Grzegorz
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:47   

Po prostu wreszcie udało Ci się uwolnić swoją niezwykle silną wolę, a czy wmówisz sobie, że zrobił to Jezus czy miś na półce w pokoju to już nie ma różnicy.
Hmm.. zastanawiam się jednak czy to jest silna wola... raczej dobra technika, bo skoro sam przed sobą nie potrafiłeś powiedzieć sobie "Stop! Już nie pale!" to znalazłeś coś co Ci w tym pomoże się trzymać cały czas. A że był to akurat Jezus no to Twój wybór Wink Dla Ciebie najlepszy.
 
 
wyznawca_
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:48   

grzegorz,
udowodniz ze to NIE BYL Jezus? jak tak to chetnie poslucham.

wasz sluga w Chrystusie

wyznawca_
 
 
Grzegorz
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:48   

Nie udowodnie, tak jak Ty i Roman nie udowodnicie że to był Jezus. Jednak bardziej przemawia do mnie podejście naukowe (psychologia) niz opieranie sie na wierze. A może to było podświadome wmawianie sobie, że to Jezus nam pomaga we wszystkim, aby potwierdzać swoje przekonania. Taki to jest ludzki mózg, że gdy sami przed sobą okazujemy się słabi szukami sił nadprzyrodzonych, które pomogą nam wydostać się z cięzkiej sytuacji, i wtedy nam jest łatwiej żyć. Teraz zapewne Roman gdy znajdziesz się znowu w jakiejś ciężkiej sytuacji, pomodlisz się do Jezusa, on Ci pomoże , ty wstaniesz i znów pójdziesz prosto żegnając problem, bo kiedyś Ci się udało tak właśnie rozwiązać problem i teraz myślisz, że w ten sam sposób uda Ci się ponownie. I dobrze, o to chodzi żeby znaleźć najlepszy sposób na wychodzenie z cięzkich sytuacji. Inni radzą sobie inaczej z takimi samymi problemami.
 
 
romanszewczuk3
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:48   

Grzegorzu, mam kuzyna takiego samego sceptyka jak Ty. Nie dziwię się jemu i tobie. Ja też nie spotkawszy się z żywym Bogiem miałem takie same nastawienie. Wiesz to głupie ale żyjąc wśród dowodów Bożej mocy i będąc niestety ślepy duchowo nie widziałem Jego działania. Gdy ktokolwiek mówiłby mi o Bogu i Jego działaniu odpowiedziałbym tak jak i Ty odpowiadasz. Kiedyś gdy ponownie dyskutowaliśmy i on jak zawsze negował istnienie potężnego i działającego Boga ja zapytałem go; a co z moim paleniem. To był dla niego argument nie do podważenia. Dlaczego? On znał mnie i moją słabą wolę i wielką namiętność do palenia. Wiedział, że nie jestem w stanie sam rzucić palenia.
Ja byłem też nałogowym alkoholikiem i też po kilkudziesięciu latach alkoholizmu w ciągu jednej modlitwy trwającej ok. 5min Jezus uwolnił mnie i od alkoholu. Światowa medycyna nikogo na całym świecie nie uwolniła od alkoholizmu. Sama to potwierdzo każąc leczonym przez siebie (nawet z kilkunastoletnim stażem abstynencji) mówić np; Zbyszek alkoholik na mityngach AA. Wiem ponieważ na takich grupach składałem świadectwo uwolnienia mnie z nałogu.
Ja nie mogłem powiedzieć "roman alkoholik" ponieważ Jezus Chrystus 20 maja 2000 roku uwolnił mnie od alkoholu.
Jezus Chrystus powiedział; kogo ja uwolnię, prawdziwie wolnym jest. Ja spotkałem się z Jego uwalniającą mocą. Po kilkudziesieciu latach alkoholizmu i nikotynizmu od 2000 roku jestem dzięki Jego mocy dożywotnim całkowitym abstynentem do końca życia. Gdy koledzy mówią mi nie wiesz co tracisz, odpowiadam; wiem od czego jestem wolny i kocham tę wolność.
Kończąc i zamykając za zgodą Sylki ten temat piszę
Jezus Chrystus jak wczoraj i dziś i na wieki ten sam i nie zmienia się, mając 2000 lat temu i dziś tę smą moc działa bardzo skutecznie. Z całego serca życzę Ci abyś i Ty poznał potężnego i pełnego miłości Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
 
 
Kesja
Gość
Wysłany: 2006-06-08, 07:48   

A PAN tej Ksiegi powiedział ;kto z was jest wielki niechaj bedzie
sługa waszym.

Grzegorz
co do twojej niewiary to faktycznie masz SILNA wolę żeby niewierzyc
czy to mis cie tak wspiera czy moce ciemności ,bo one tez istnieja
sa to naczynia -skorupy ,które spadły na te ziemie i powstrzymuja
ludzi przed wiarą aby nie wydostali sie z tego Królestwa Ciemności

Mówisz o misiu ,że tez ja nie wiedziałam o jego mocy tylko paliłam
i pogrązona byłam w mrocznych oparach tego świata .
I kto mi pomógł ? no właśnie ten najlepszy dla mnie wybór JEZUS

Och jak On mi pomógł jak bardzo był cierpliwy i czekał az zwróce
na Niego uwage . Żadne techniki ,
Tylko Jego Łaska ...dzień w dzień .
Grzegorz nie wiesz co tracisz .
jak slepiec patrzący w rozgwieżdżone niebo.
 
 
romanszewczuk3 
romanszewczuk3


Wyznanie: protestant
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 62
Wysłany: 2008-07-24, 18:28   

Masz rację Grzegorzu, że można samemu walczyć z problemami i mieć satysfakcje ze zwyciężania ich. Ale po co? Nie ze wszystkim możemy sobie dać radę. Ja mam Wszechmogącego Boga po swojej prawicy, On jest moją siła i zwycięstwem we wszystkim, On współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Go miłują. Po co mam brać na siebie ciężary nieraz nie do pokonania skoro mam tak potężną pomoc?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 10